Ekipa skrzyknęła się bez użycia fejsbuka i telefonów komórkowych, polegając jedynie na bezpośrednim przekazie ustnym nieznacznie wspomaganym drogą pocztową (elektroniczną dla obniżenia kosztów). Korzystając z zaawansowanych metod analitycznych, zaprzęgnięto komputery do wyznaczenia optymalnego miejsca zbiórki uwzględniającego odległość i czas dojazdu, punkty pośrednie, przewyższenia trasy, aktualne roboty drogowe, komunikaty pogodowe, i statystyki wypadków drogowych i wyznaczono najlepszy możliwy punkt zbiórki. Po naniesieniu go na mapę okazało się że ...nikt nie wie jak tam dojechać więc zebraliśmy się jak zwykle na parkingu u Marka.
Samochody ruszyły i dotarły na miejsce wymarszu w dobrej kondycji, kierowcy również. Uczestnicy...z tym to już różnie. Miejsce wymarszu, przełęcz Krowiarki. Trasa prowadzi poprzez "Sokolicę" której zdobycie uskrzydla, "Kępę", stanowiącą ostatni punkt w którym można jeszcze przemyśleć swoje decyzje i zawrócić. Następnie "Wołowe Skały" zwane "Gówniakiem" bo śmiałkowie którzy tam docierają są już porządnie upodleni potęgą góry. Aby w końcu dotrzeć do przedsionka piekła, na "Diablak". Ci którzy tu docierają mają co wnukom opowiadać.
Wszystkie te miejsca zawierają swoją sławę nie tylko
niezwykłym nazwom ale również zapierającym dech w piersiach widokom. I tak "Sokolica" na którą wchodzimy jeszcze w prawie zupełnych ciemnościach.
Nieco wyżej i bliżej świtu "Kępa"
I na koniec "Wołowe Skały" gdzie dzięki delikatnej
mgle podziwiać mogliśmy taki właśnie magiczny widok.
Na szczycie, cierpliwie doczekaliśmy do wschodu słońca umilając czas konsumpcją i pogawędkami za co spotkała nas nagroda i mogliśmy rozkoszować oczy widokiem...mglistego poranka.
I to w zasadzie koniec przygody. Dalej to już tylko nudna droga przez Kościółki, przełęcz Brona, Markowe Szczawiny, Skręt Ratowników, Perć Akademicką, Diablak, Wołowe Skały, Kępę, Sokolicę do samochodów.
I na koniec kilka pstryków z tego najmniej ciekawego odcinka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz