Przeorganizowawszy więc sobotnie przedpołudnie wybrałem się zobaczyć to w co uwierzyć było mi trudno.
Wizja lokalna wykazała że Przemsza nie całkiem przypomina to co moje oczy i nos (zwłaszcza nos) pamiętały z dzieciństwa.
Spokojna, leniwa zanurzona w zieleni spływała sobie pani Przemsza do ...celu, gdziekolwiek to jest.
Niespieszną obserwację tego procesu przerwało nadejście fachowców od zadań specjalnych.
Zapowiadało to nadejście tego na co oczekiwałem.
Z tak zwanego "nienacka" pojawili się kajakarze.
Z niewielka asekuracją pokonali nieco trudniejszy odcinek.
Rzeczywiście w tym miejscu nasza spokojna rzeczka nieco przypomina górski potok.
Mimo starań aby pozostać dyskretnym obserwatorem, zostałem przez uczestników namierzony i nawiązano ze mną sympatyczny kontakt pozawerbalny :-)
Pozdrawiam wszystkich uczestników.