Wyjście z domu-ciepły wieczór
Ruszamy na szlak 02:27 - zimna noc
Pniemy się w górę- ciepło
Wkraczamy do lasu- zimno
Strome podejście- ciepło
Wychodzimy z lasu- zimno
Podejście pod szczyt- ciepło
Czekamy cierpliwie na pierwsze promienie słońca - zimno
Zimno-ciepło-zimno-ciepło. A podobno u facetów przebiega to inaczej ;-)
wybieramy szlak z Soblówki, wchodzimy żółtym, potem zielonym (chcemy trafić wschód słońca na Małej Rycerzowej). Przebieg szlaku wytyczony na mapie sugeruje linie w miarę prostą w rzeczywistości mocno kluczy, nocą trzeba się pilnować by nie zgubić ścieżki. Wycinka drzew prowadzona intensywnie w okolicy dodatkowo utrudnia marsz.
W kilku miejscach oblodzone odcinki, obchodzimy je bokiem.
Dajemy radę i kilkanaście minut po czwartej jesteśmy na miejscu. Widok bezkresu rozgwieżdżonego nieba uwzniośla i wprawia nas w poetycki nastrój. Sięgamy więc po kanapki i zaspokajamy najpilniejsze potrzeby.
Kiedy się nie ruszamy robi się zimno Marek wpada na pomysł fotografii eksperymentalnej (to chyba wpływ tych gwiazd) łazimy z latarkami przed aparatem oświetlając obiekt, efekt... jest cieplej. (zdjęcie też wyszło).
Niespodziewanie zaczęło się robić jaśniej jakby jakaś niewidzialna siła zapragnęła przyjrzeć się temu co wyprawiamy na dole. Nie jesteśmy celebrytami więc przerywamy nasz performance podejrzewając że jesteśmy obserwowani i skupiamy się na obserwowaniu tego spektaklu który odbywał się zanim na naszej planecie pojawił się Pan Mark Zuckerberg. To widowisko powstało zanim pojawił się ktokolwiek kto mógłby to zobaczyć (i opisać na fejsbuku).
Gdzieś na horyzoncie...
...dzień się zaczyna.
Chętnie opisałbym emocje jakie towarzyszyły oglądaniu tego zjawiska niestety nie miałem długopisu.
Przypadkiem miałem za to ze sobą aparat cyfrowy produkcji japońskiej wyposażony w zmiennogniskowy obiektyw wraz z adapterem pozwalającym na zamontowanie do tego zestawu filtra połówkowego który znalazłem w kieszeni kurtki szukając chusteczki do nosa. Ponieważ było to nieco ciężkie a ręce grabiały w chłodzie poranka przyczepiłem to wszystko do statywu którego w pospiechu nie wypakowałem z plecaka po poprzedniej wycieczce. I tak dzięki kilku zbiegom okoliczności mogłem zachować tamtą radosną chwilę do oglądania w pochmurne i smutne dni.
Chciało by się powiedzieć: trwaj chwilo trwaj. Niestety słońce coraz wyżej i czas ruszyć dalej.
..ostatni rzut okiem na miejscową architekturę i w drogę.
...ostatni rzut okiem na miejscowy ekosystem i w drogę
---ostatni rzut okiem na odległy horyzont i w drogę.